Alicja przyszła na świat pewnego letniego wieczoru…
Początki Jej życia nie były łatwe, nie było nam dane cieszyć się szczęściem „świeżo upieczonych” rodziców.
Okazało się, że nasza mała córeczka ma niedrożność smółkową i konieczna jest szybka operacja ratująca życie.
Już po operacji lekarze zaczęli podejrzewać ciężką genetyczną chorobę całego organizmu. Wtedy właśnie po raz pierwszy usłyszeliśmy słowo MUKOWISCYDOZA…
Wówczas nawet nie mieliśmy czasu martwić się tą nieuleczalną chorobą, bo u Alicji ujawniła się sepsa i kolejny raz lekarze podjęli walkę o jej życie, a miała wówczas tylko 2 tygodnie.
Następne miesiące spędziliśmy w szpitalach, gdzie nasza córeczka przeszła kolejną operację, kolejne zapalenie płuc.
Wreszcie po 6 długich miesiącach Alicja po raz pierwszy w życiu znalazła się w domu, w swoim łóżeczku, w swoich ubrankach, w swoim pokoiku, które cały ten czas na Nią czekały.
Dzisiaj o tych ciężkich początkach przypominają nam tylko liczne blizny na Jej brzuszku.
Obecnie borykamy się z codziennością. Nie taką jaką mają zdrowe dzieci. Ta codzienność nazywa się MUKOWISCYDOZA…