Wakacje rozpoczęłam od wizyty u tatusia.
Temperatura była akurat potwornie wysoka, a pot leciał z nas jak woda z kranu. Oczywiście, oprócz siedzenia w domu i smażenia się na miękko, nie zabrakło atrakcji. Byliśmy w kinie na filmie "W głowię się nie mieści", w lunaparku i na trzydniowej wycieczce w Ustroniu z moim wujkiem Kubą. Pokoiki to marzenie. Łóżka, które "wychodziły" ze ściany, fantastyczna łazienka i widok z okna na ruchliwą ulicę 🙂
Pierwszy dzień spędzaliśmy na zwiedzaniu okolicy. W drugi było ciekawiej. Pojechaliśmy na Czantorię, to znaczy chcieliśmy. Zagubieni na Równicy wstąpiliśmy do parku linowego gdzie było fajnie i mokro po deszczu. W końcu udało się tam dotrzeć do celu. Na szczycie odlądaliśmy widoki i byliśmy na torze saneczkowym (raz z tatą, raz z wujkiem). W ekstremalnie szybkiej jeździe przeszkodziły nam inne dzieciaki, które najwyraźniej nie radziły sobie z rozpędem.
W sumie to tyle. Wakacje były mega udane i bardzo się z nich cieszę 🙂